Teren trochę się zmiana. Zaliczam pierwszy znaczny podbieg, a właściwie podejście. Jestem otumaniony zapachem rzepaku, który tak słodzi, że aż się robi mdło.
Nie poddawaj się…
Moja droga do maratonu – wstęp. Kolejny raz chciałbym z Twoja pomocą wesprzeć Fundację Rak&Roll i pobiec dla potrzebujących w maratonie warszawskim – pomożesz mi?
Witaj majowa jutrzenko…
Biegnąc dzisiaj przez moją wieś i okolice na palcach rąk policzyłem domy przyozdobione flagą. Od lat to są te same domy. Jest mi przykro z tego powodu.
Jakie są te dni
Ostatnie kilometry biegłem na oparach. Zdawałem sobie sprawę z tego, że mogę odlecieć, dlatego próbowałem racjonalnie gospodarować resztkami energii, które mi jeszcze zostały. Kilometr przed metą, jest grzbiet wzniesienia, potem w dół, w lewo, wzdłuż parku i jestem na przed metą, jeszcze pięćset metrów. Pod nogami piach.
Schody
Pewne okoliczności, z którymi się już pogodziłem nie pozwoliły na to. Zdobycie Everestu to wyzwanie, to zaszczyt – pozostawiam to sobie na kolejny rok. Inaczej to zaplanuję. Jak Bóg da, to zrobię to. Czuję oczywiście niedosyt, ale mądrze podsycany pozwoli mi na to, żeby jeszcze raz podjąć ten wysiłek.
Mogę.c
Ach, życie – kocham, cię, kocham cię, kocham cię nad życie.