Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni
Zdjąłem z niej zmoknięte palto posadziłem vis a vis
Zapachniało zajaśniało wiosna ach to ty
Wiosna wiosna wiosna ach to ty
Szczerze, niego nie przepadałem za twórczością Marka Grechuty, ale ta pisemka kojarzy mi się jednoznacznie z początkiem wiosny. Astronomiczna zaczęła się już wczoraj, natomiast kalendarzowa 21 marca. Wiosna ta taka pora roku, gdzie wszystkie organizmy zwiększają swoją aktywność po zimowym uśpieniu. Gdy dni stają się coraz dłuższe, a odczuwalna temperatura powietrza wzrasta, rośliny budzą się, wypuszczają liście bądź zakwitają. Te dni, które bedą coraz dłuższe, to już za tydzień, bo znowu przechodzimy na czas letni, przestawiamy tym samym wskazówki zegara o jedna godzinę do przodu. Przez kilka dni poranki będą spowite mrokiem, za to zachód słońca będzie następować coraz później. Możemy po raz kolejny w czasie roku kalendarzowego przejść do dyskusji na temat zasadności zmiany czasu na letni, a pod koniec października na zimowy – to taki temat dyżurny dla ostatniego weekendu marca i października. Póki co, wszystko jednak zostaje po staremu – likwidacja zmian została zamrożona przez UE do 2026 roku, czyli wcześniej zmian nie ma co się spodziewać. Naturalnym dla naszej strefy jest czas letni i osobiście pozostałbym już przy tym. Ale nie mam nic do gadania w tej kwestii.
Dla mnie czas letni to czas wolności. czas, w którym chociażby mogę pozbyć się ograniczających ruchów spodni dresowych, ciepłych, grubych kurtek, na rzecz szortów i koszulek bez rękawów. No i mogę schować czołówkę do szafy. Treningi będę mógł planować bardziej swobodnie, bo będę miał szersze pole manewru. Mam nadzieję, że będzie to wspaniały czas i nic nie stanie na przeszkodzie, żeby się dalej rozwijać. Z wiosennych startów przede mną połówka w Warszawie ( to już za chwilę), kolejna z Grudziądza do Ruleta, na początku maja Warneland w Olsztynie – chociaż nie do końca podjąłem jeszcze decyzję co do startu, ale kusi mnie to, oj bardzo kusi…
Pierwszy dzień wiosny kojarzy mi się z dniem wagarowicza ( ach te szkolne czasy), topieniem Marzanny jako znak totalnego rozprawienia się z zimą. Jest jeszcze jedno skojarzenie, a właściwie fakt – Tata ma imieniny. Imieniny Benedykta – piękna data na świętowanie. Imię to wywodzi się od słowa benedictus, oznaczającego „tego, o którym się dobrze mówi”; „tego, któremu się dobrze życzy”. Znanym imiennikiem był Benedykt z Nursji założyciel opactwa benedyktyńskiego na Monte Cassino. (byliśmy tam z Tatą!) Tak więc Tato – wszystkiego najlepszego – dobrze Ci życzę. I niech Twój święty imiennik ma Ciebie w opiece.