Dzień wolny od pracy. Ostatnio zaliczyłem mały maraton i nie powiem, ale czułem już zmęczenie. Potrzebny był mi taki dzień jak dziś, żeby się zregenerować, zrobić normalny trening, przewietrzyć głowę.
Po przebudzeniu zerknąłem na zegarek – jestem zregenerowany – można działać. Nie pracuję w tej chwili na planie, staram się utrzymać to co zdołałem wypracować ostatnimi czasy. Plan zaczynam wdrażać od maja i będzie on elementem przygotowań do maratonu pod koniec września. Dzisiaj po 15-to minutowej rozgrzewce miałem wykonać cykl 40 sekundowych rytmów w tempie 3:50 z trzyminutową przerwą w truchcie. takich cykli miało być cztery, a wszystko pomnożone przez trzy bloki. Na koniec 10 minutowe schłodzenie. Z pozoru wszystko wydaje się być proste, ale, żeby trzymać się założeń, trochę trzeba się nagimnastykować. Ostatecznie trening zrealizowałem na wysokim poziomie, bo 84 %. Po raz pierwszy zaszedłem tak wysoko. Było słonecznie i pochmurnie, z wiatrem i pod wiatr. Temperatura oscylowała delikatnie powyżej 0. Mimo wszystko nie było mi zimno – bardzo szybko rozgrzałem się i biegło termiką była w komforcie. Ostatecznie zebrało się dwanaście kilometrów w tempie 6:03. Niby szału nie ma, ale liczę na przełożenie, bo to co zrobiłem było treningiem beztlenowym. Definicja takiego treningu opiera się na założeniu szybkiej utraty tkanki tłuszczowej i wysokiej aktywacji włókien mięśniowych. No, mam nadzieję, że tak właśnie będzie.
Ostatnio nie po drodze mi z parkrunem, a założenia i plany były ambitne. No ale cóż, życie weryfikuje wiele postanowień. Mimo wszystko planować warto i trzeba. Co w zasięgu moich nóg? Za 10 dni wchodzę na Everest – atak szczytowy zaplanowany jest na przełom 15/16 kwietnia – zapowiada się „okienko pogodowe”, więc grzech nie skorzystać. Święto pracy – 1 maja – spędzę w drodze do Rulewa. Będzie to kolejny półmaraton, półmaraton z trudną trasą, ale dla mnie kultowy, więc niech się wali i pali – muszę tam być… no dobra, bardzo chę tam być. Dalszych planów nie robię. Marzą mi się góry, ale póki co są póz moim zasięgiem.
Tyle na dzisiaj. Dobrego dnia, dobrego tygodnia. Hej!