Październik na boku. Miesiąc minął bardzo szybko. Do końca roku zostało sześćdziesiąt jeden dni. Każdy z nich jest wielką niewiadomą, zagadką, wyzwaniem. Zamiast coraz łatwiej, jest coraz trudniej. Dzień za dniem coraz krótszy. Żeby cokolwiek zaplanować, trzeba mocno przyspieszać, żeby skończyć przed zmierzchem. Biegowo to najkrótszy miesiąc w tym roku. Krótkie dni, zmęczenie, praca, kwarantanna. To wszystko odbija się na jakości i objętości. Niejednokrotnie wstawałem o 4 rano, żeby zdążyć przed pracą – bo idąc na cały dzień, trudno było mi się mobilizować na trening po pracy.
Jesień w pełni. Dookoła przeważają żółcienie, brązy czasem zdarza się czerwień. Jest czym nacieszyć oko. Trzeba cieszyć, bo jak znowu nas zamkną, to będzie ciężko. Kilka dni kwarantanny pokazało dobitnie to, że ciężko jest tak żyć, w zamknięciu, w czterech ścianach. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po prostu bardziej się tęskni i bardziej docenia, to co zwykle się ma, a w pewnym momencie jest zabrane.
Dzisiaj Wszystkich Świętych. Tych oficjalnych i naszych prywatnych. Radosne święto – mamy – tam w Niebie kogoś, kto się nami opiekuje. I niech tak już będzie. Wszystkiego najlepszego. Dzięki za opiekę.