Na Turbaczu zawiało śniegiem, ale tylko na chwile… W Mokrem, mokro i wietrznie. Nie zwracając uwagi na przeciwności, na to, że pod wiatr, że nogi ciężkie, postanowiłem biec dalej. Zajrzałem do archiwalnych notatek. W 2019 roku o tej samej porze napisałem, że dowiedziałem się od trenera…. e , dość skomplikowane. Chodzi o to, że na maratonie w Berlinie prawie 2,5 tyś. biegaczy pokonało dystans maratoński poniżej 3 godzin. Zaraz, zaraz… to wychodzi 14 km/h czyli tempo poniżej 4:17 – szok, to jest szok! Tak mnie wzięło na wspominki bo: maraton w Berlinie już w najbliższą niedzielę. W Warszawie zresztą też. W Berlinie biegłem raz, w Warszawie biegłem raz. Dawno nie biegłem maratonu, nie powiedziałem też ostatniego słowa w tej materii. A gdyby tak wypracować 3:59:59? To brzmi jak CEL!!! To nie jest niemożliwe do zrealizowania… tak więc?
Pobiegłem do Białochowa ulicą Kasztanową w Mokrem, przeciąłem DK55 i znalazłem się w alei kasztanowej, która doprowadziła mnie do granicy parku otaczającego dwór, w którym dzisiaj zlokalizowana jest Placówka Opiekuńczo-Wychowawcza. Ciekawa jest historia Białochowa związana po części z dworem. Stare kroniki wspominają, że Bolesław Chrobry ok. 1050 wojując z Prusami, zdobył za Osą ich gród Belichów. Gród ten otoczony lasami i mokradłami. W XIII wieku miejsce to miało duże znaczenie strategiczne, gród w niedostępnym miejscu górującym nad okolicą, otoczony rzeką Osą i lasami. Na przestrzeni lat Białachowo zmieniało właścicieli. W 1471 r. właścicielem majątku są Białochowscy ( przyczynili się do odbudowy mokrzańskiej świątyni zrujnowanej po wojnach szwedzkich). Ponoć w tym czasie istniał w Białochowie kościółek, gdzie msze święte odprawiali grudziądzcy jezuici. W późniejszych czasach dwór z wsią został sprzedany królowi pruskiemu – Fryderykowi II za 110 000 talarów. Od końca XIX w właścicielami stała się niezbyt dobrze kojarzona rodzina Falkenhaynów, którzy na początku IIWŚ mordowali polaków. Ostatni właściciel Białochowa pruski Junker von Falkenhayn gospodarował na 820 hektarach, które po 1945 r. na skutek reformy rolnej uległy parcelacji. Pamiątką po dawnych niemieckich właścicielach jest klasycystyczny pałac z XIX w. i otaczający go park. Dziś w pałacu mieści się Dom Dziecka.
Zbiegam z prawie 80 metrowego wzgórza drogą w kierunku Mokrego, ale zahaczam lewą noga o las i wybiegam w okolicy odlewni w Lisich Kątach. Z tamtąd biegnę już do domu zamykając niespełna ośmiokilometrową, wietrzną pętle. Dookoła widać już jesień. Liście zmieniają kolory, słońce krótko operuje na niebie, które niebie-skość odzyska dopiero pod koniec wiosny, chociaż dzisiaj było całkiem niebiańsko.