Co tu się kurna dzieje? Pijani kierowcy… włamanie do sklepu kibica na Olimpii… próba uprowadzenia ucznia ze szkoły w Mokrem… o co tutaj chodzi? Żeby ochłonąć trochę od tych wszystkich destrukcyjnie działających newsów biegnę do lasu się zaszyć. Oczywiście nie rozwiąże to żadnego problemu, ale pozwoli uczesać wszystkie myśli, posprawdzać priorytety, poukładać w głowie to, co niepoukładane. Dają się słyszeć głosy, że kiedyś tak nie było, nie, nie było tak, teraz to jest inaczej, zupełnie inaczej. Czy aby na pewno. Teraz mamy bardzo szybki dostęp do informacji. 30, 40 lat temu pewne rzeczy dowiadywaliśmy się pocztą pantoflową albo z radia Wolna Europa. Teraz jesteś zewsząd torpedowani informacjami. Agresywne tytuły w prasie, telewizji, radio, social mediach, wylewające się z bilbordów reklamy, porozrzucane ulotki. Nie zdążysz przetrawić, zaszeregować jednej informacji a już jesteś torpedowany kolejnymi.
W lesie było śnieżnie, biało, czysto, cicho. 9 kilometrów z delikatną zadyszką. Dzisiaj bez słuchawek – chciałem usłyszeć spadające płatki śniegu. Powietrze przesiąknięte wilgocią potęguje uczucie chłodu – palce u rąk mam zmarznięte, dlatego przyspieszam, doprowadzam się do szybszego bicia serca, szybszego krążenia i od razu lepiej. Teren pagórkowaty, dookoła biało, śnieżnie jednakowo – znowu trochę pobłądziłem – ale to nic. Po chwili już wiem, gdzie jestem i dokąd biegnę. Na koniec kilka szybszych akcentów i ogarnia mnie zmęczenie. Zaczynam czuć, że jestem głodny. Uwielbiam wchodzić na wagę po treningu. To nic, że to tylko woda odparowała, wypociła się, ale to takie wspaniałe uczucie, bo jest mniej niż było ostatnio. Po drodze widzę jak pracownicy ZUL-u odchudzają las. W przyrodzie nic nie ginie. Z tego drewna ktoś wyprodukuje meble, papier, zapałki, instrumenty muzyczne. Za kilka miesięcy w tym miejscu ktoś inny posadzi nowy las, za jakiś czas dobry człowiek zadba o to , żeby te wątłe dziś kikuty wyrosły na dorodne drzewa. Tak. To wszystko wymaga odpowiednich działań, zabiegów, ale przede wszystkim czasu. A ja nie biegam na czas – mam czas na bieganie. Mimo wszystko, absurdalnie czas już na mnie. Na Marinie odbieram pakiet na niedzielny bieg dla WOŚP, jutro parkrun, o ile nie zaśpię :(. Czas jest dla mnie łaskawy, pozwala mi na wiele.
A teraz wracam w inny wymiar i znowu: Co tu się kurna dzieje? Pijani kierowcy… włamanie do sklepu kibica na Olimpii… próba uprowadzenia ucznia ze szkoły w Mokrem… o co tutaj chodzi?