…nie jestem nikim wyjątkowym. Nie ma we mnie nic takiego szczególnego, co by sprawiało, że zasługuję na coś więcej niż pozostali. Pogodziłem się z faktem, że jestem po prostu zwyczajny i normalny. Na dobrą sprawę nie ważne jest też, czy jestem piękny czy brzydki, gruby czy chudy, biegam szybko czy wolno. I tak już ktoś wcześniej wpadł na wszystkie moje genialne pomysły, przemyślenia… A nawet jeśli jestem w czymś dobry, to znajdzie się za chwilę takie małe genialne chińskie dziecko, które już jest ode mnie lepsze. Żaden z moich problemów nie jest wyjątkowy, bo na świecie jest miliony ludzi z dokładnie takimi samymi, albo większymi problemami. Umrę, a moje ciało zjedzą robaki, a na koniec i tak wszyscy o mnie zapomną. Życie nie musi być wcale niesamowite. Teraz już wiem, że większość mojego życia będzie nudna, zwyczajna, prozaiczna. Właśnie dzięki temu mogę sobie poradzić z narastającą frustracją i zaczynam doceniać to co mnie otacza i co faktycznie jest wyjątkowe, dla czego warto okazywać wdzięczność.
Dzisiaj postanowiłem przełamać odrobinę tej nudy. Dzisiaj pierwszy bieg w nowym roku. Spontaniczny, nieplanowany. Po zabawie sylwestrowej taki byłem rozerwany, a jednocześnie mięśnie pospinane, że w niedzielę nie byłem w stanie zwlec się z wyra. Trudno. Zabawa była przednia, tym bardziej bolesne konsekwencje. No i musiałem to wszystko porozciągać. Pomyślałem, wybiegnę na rundkę dookoła Mokrego. Pogoda wiosenna, nastawienie dobre. No ale chęci nie wystarczyło, żeby zrealizować plan na 100%. Zrobiłem mniejsze kółko i to z wielkim bólem, ale mam to już są sobą – pierwsze koty za płoty, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem itd. Garmin na koniec napisał, że optymalny czas odpoczynku po treningu to 49 godzin!!! Od jutra na ostro zaczynam przygotowanie do półmaratonu.
Mam dwanaście tygodni na solidne przygotowanie. Cztery treningi w tygodniu, plan jest gotowy, to i ja będę gotowy. Już niedługo szczegółowe relacje, krok po kroku, trening po treningu – mam czas do 26 marca. Pierwszy kwartał zakończę startem w Półmaratonie Warszawskim. Po raz kolejny chciałbym prosić Was o pomoc. Pomóżcie mi wystartować w Warszawie. Tylko tyle, albo aż tyle. Pod koniec marca pobiegnę charytatywnie dla fundacji Rak’n’Roll. Proszę Was o wpłaty na rzecz fundacji, która jest bliska mojemu sercu.
Fundacja Rak’n’Roll. Wygraj Życie! zmienia schematy myślenia o chorobie nowotworowej i działa na rzecz poprawy jakości życia chorych. Pomaga przechodzić przez raka: leczyć się godnie, żyć dobrze i z radością. Tworzy programy, które są odpowiedzią na luki w systemie, a dotyczą potrzeb chorych i ich bliskich. Wobec rosnącej skali problemu, utrudnia życie rakowi. Działa na rzecz zdrowych wyborów, zachowań i otaczania siebie troską na co dzień.
Już teraz dziękuję za każdą wpłatę. Ja ze swojej strony deklaruję, że pobiegnę jak najlepiej, że Was nie zawiodę, że nie zawiodę Fundacji. Dodatkowo za każde wpłacone przez Was 100 zł pobiegnę wspak, jak rak, na bieżni grudziądzkiego stadionu. I co Wy na to? Podoba się mój pomysł? Mi bardzo!
Poniżej link – nie zawiedź mnie, proszę!