Cóż, moje plany trochę się pokrzyżowały. Zamiast tygodniowego odpoczynku, ten trwa już drugi tydzień. Pierwszy planowany, drugi wymuszony, ale nic się przecież złego nie stało… Z tym pokrzyżowaniem, to dosłownie – coś, nie wiadomo co łupnęło mnie w lędźwiach i rozłożyło na łopatki. Ale sytuacja jest opanowana, wszystko idzie ku dobremu, podjąłem odpowiednie działania wspomagając się środkami farmakologicznymi mam nadzieję wyjść na prostą i powrócić ze zdwojoną energią do realizacji ambitnych założeń. Nie ukrywam, ze pewne cele są zagrożone, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Do tego doszło jeszcze delikatne przeziębienie, typowe dla tej pory roku, ale jak już wspominałem wszystko jest na dobrej drodze.
W sobotę na tyle się zmobilizowałem i zaliczyłem parkrun w Grudziądzu. Mój #45 ze 151 edycji. Bardzo zdziwiłem się, bo po takim czasie niebiegania biegłem dosyć swobodnie. Czas jest podrzędną rzeczą, zadowolenie najważniejsze. Teraz wracam do regularności, do planowania i przede mną ostatni start w zawodach w tym roku – Bieg Karpia w Mokrem – dawno nie biegałem na własnym podwórku – czas to naprawić.
We wtorek wróciłem do realizacji planu treningowego – niecały tydzień został do końca. Czy zdołam zrealizować wszystkie jednostki? Już teraz widzę, że nie, ale są postępy i jeśli tylko będę się trzymał ustaleń trenera Jeff’a, to wszystko będzie tak jak zaplanowałem i zamknę pewien etap będący częścią czegoś większego. Natomiast dzisiaj zrobiłem to co mogę zrobić najlepszego – podzieliłem się częstą siebie – kolejny raz moja krew być może pozwoli wrócić do zdrowia komuś, kto tego potrzebuje.
No i wielkimi krokami zbliża się WOŚP. Dla jednych kontrowersyjny, dla drugich oczekiwany. Dla mnie jest to wydarzenie z którym jestem związany emocjonalnie. Ma to związek z chorobą Magdaleny, dlatego też nie wyobrażam sobie nie biec w biegu pod nazwą „Policz się z cukrzycą”. Będzie to co prawda edycja wirtualna, ale pobiegnę i będę każdego zachęcał do takiego właśnie poparcia WOŚP – wpisowe z biegu, który odbędzie się w Warszawie i tego wirtualnego przeznaczone jest na zakup pomp insulinowych dla kobiet w ciąży.
A już jutro, tzn. dziś kolejna jednostka treningowa, kolejne wyzwanie, też lekarstwo na wszelkie zło… cóż przegrywamy z Argentyną i trzeba to wybiegać! A… jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to pojawi się coś jeszcze w mojej biegowej codzienności… ale o tym później.