Dawno nie biegałem, co nie znaczy, że nie mogę powrócić – mogę wszystko. 27 biegów za mną. Dzisiaj 28 z kolei, trzeci w tym roku. Brakowało mi tego. Tej atmosfery, takich tłumów biegaczy, dawno nie widziałem. Wielu obecnych, ale i byłych, może i przyszłych znajomych :-). Prawie zaspałem na start. Wstałem po ósmej, szybka kawa i na start. Na rozgrzewkę nie zdążyłem. Na miejscu spotkałem Przemka i Marcina. Po chwili już biegniemy. Na początku trzeba się przeciskać przez tłum młodzieży, ale po chwili jest już bardziej swobodnie. Kondycja legła w gruzach. Za dużo źle przepracowanych lockdownów, zbyt wiele czasu zmarnowane. Ale po raz kolejny zrobiłem pierwszy krok. Biegłem na 75%. 36 miejsce na 136 uczestników – pokazuje na ogrom pracy do wykonania, ale jest światełko w tunelu…