Pozycja, którą pochłania się właśnie w ciągu jednego popołudnia. Niezwykłą opowieść o naszym, a właściwie o międzynarodowej sławie, himalaiście Jerzym Kukuczce. Czytam i łzy cisną się same do oczu ze wzruszenia. Wymieszana forma: pamiętnik, biografia, autobiografia, dużo przepięknych zdjęć. Opowieść o człowieku, o jego pasji, o godzeniu się na tą pasję najbliższych, można rzec o egoizmie. Brutalna pozycja. już na samym początku główny bohater ginie, nie dając czytelnikowi jakiejkolwiek nadziei. Daje też w sposób jednoznaczny do powiedzenia, że śmierć nie jest najważniejsza, nie jest sensem samym w sobie, ale punktem przejścia do, jak sam Kukuczka napisał ostatniego dnia, do paradise.
Pozycja w sam raz na dłuuugie zimowe popołudnia i trafiony prezent bożonarodzeniowy.