Skip to content
Menu
Zbiegowisko
  • Kontakt
  • O mnie
Zbiegowisko

Ostatnie wpisy

  • Piątek 16 maja, 2025

Kategorie

  • #mottonadzis
  • Co mnie motywuje z rana?
  • Dzień za dniem, czyli kolejny wpis
  • Dzień za dniem, czyli kolejny wpis…

Luty

Opublikowano 2 lutego, 20242 lutego, 2024

„Czasem się luty zlituje że człek niby wiosnę czuje ale czasem sie tak zżyma że człek prawie nie wytrzyma”.

Ot takie ludowe gadanie. Jakby nie spojrzeć, tak źle i tak nie dobrze. Ale jest na tyle w porządku, że można wyjść z domu i odetchnąć świeżym powietrzem, szczególnie jeśli otacza nas las. A cały czas ciągnie wilka do lasu. Więc luty zaczynam dyszką w lesie. Start przy parkrunowej wiacie i zaczynam. Krok za krokiem. Na początku chce się biec szybko, ale zwalniam. Cały czas się boje o kolano – prawe kolano po asfaltowej harówce daje znak, że coś jest nie ok. Próbuję wzmocnić je ćwiczeniami i staram się biegać po miękkim podłożu.

Dookoła zaczyna narastać wiatr, ale w lesie zupełnie tego nie czuć. Drzewa stają oporem i skutecznie zatrzymują porywy i tylko po koronach drzew widać, że dzieje się coś na prawdę mocnego.

Biegnę w kierunku Rudnika. Nikogo nie spotykam. W słuchawkach muzyka a ja dodatkowo miarowym rytmem przecinam szaroburą, leśną rzeczywistość. Zwierzaki pochowały się, być może wystraszyłem je moim człapaniem. Podłoże zmienia się w zależności od otaczających drzew – nie wszędzie liście zdążyły przegnić. Miejscami jest bardzo miękko, szczególnie kiedy wkraczam w ścieżki mniej uczęszczane. Biegnę przed siebie, zawracam, znowu przed siebie i w poprzek. Po godzinie na liczniku wybija dziesięć kilometrów. Nie czuję zmęczenia. Zastanawiam się jak będzie pod koniec kwietnia. Nie wiem, nie zdecydowałem się jeszcze, czy pobiegnę. Mam status zapisanego nie opłaconego – to taki bezpiecznik.

Wracam na parking. Momentalnie parują szyby. Muszę przewietrzyć auto. Na dzisiaj koniec biegania.

O 18-tej wstawiam pierwszego posta. Zaczynam zbiórkę dla Oliwiera. Jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie zgodnie z założeniem. Do Everestu zostało 15 dni i niecałe pięć godzin. Do końca lutego 28 dni. Jest ranek, gdy to piszę jest 4:05, nie mogę spać, dlatego piszę. Jeszcze ze dwie godziny i idę biegać… idę biegać, czy biegnę biec?

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O witrynie

Mam swoje zajawki i o nich najczęściej będę pisać. O moim bieganiu, o tym co mnie motywuje. Może się trochę rozwinę, a może to wyewoluuje w zupełnie innym kierunku. Czas pokaże…

Dotychczasowe wpisy

Najnowsze komentarze

  • admin - Do paczkomatu i z powrotem…
  • admin - Do paczkomatu i z powrotem…
  • Daria - Do paczkomatu i z powrotem…
  • Żaneta - Do paczkomatu i z powrotem…
  • micha - Strefa komfortu…
czerwiec 2025
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  
« maj    

Kategorie

  • #mottonadzis
  • Co mnie motywuje z rana?
  • Dzień za dniem, czyli kolejny wpis
  • Dzień za dniem, czyli kolejny wpis…
©2025 Zbiegowisko | Powered by SuperbThemes