Dzień ostatni, czyli wszystko ma swój początek i koniec. Niebo zachmurzyło się, zaczęło padać, żal odjeżdżać. Cóż. Tak to już jest. Góry to piękny kawałek Polski. Piękny, nieprzewidywalny, wymagający pokory, umiejętności, wiary w siebie, pewności siebie. Ale też siły fizycznej, kondycji, twardej głowy. To takie moje podsumowanie. Niby nic odkrywczego, ale dla mnie to taka klamra spinająca wszystko. W tym roku już nie zdążę, ale w przyszłym roku przygotuję się zupełnie inaczej i nie poddam się. A teraz będzie mi brakować tej przestrzeni, odległości liczonych w godzinach. Ale tak to bywa, że coś się kończy, a coś zupełnie niespodziewanego zaczyna.