„Udało się” – nie lubię tego stwierdzenia, przynajmniej w odniesieniu do tego co robię sam. To nie jest przypadkowe, to nie fuks, to nie szczęście odpowiada za mój mały / wielki sukces, tylko ja i moja praca.
Kategoria: Dzień za dniem, czyli kolejny wpis…
Nie potrafię się nastroić…
Koniec roku tak właściwie nie ma żadnego znaczenia. Nowy, w związku z tym, tym bardziej. Przecież to tylko taka umowna data rozgraniczającą jeden okres od drugiego. Równie dobrze moglibyśmy się umówić na 15 marca i świętować tego dnia cokolwiek… dlatego też nie robię żadnych specjalnych założeń, planów naprawczych, nie ustalam nowych, jeszcze lepszych celów. Robię…

11 listopada…
… i jest mi po prostu wstyd. Wstyd mi za Was wszystkich, którzy się wstydzą, że są Polakami, że Polska jest naszą Ojczyzną, że na codzień, żyją, pracują w Polsce. Nieliczne flagi na naszych domach dobitnie świadczą o tym czy dzisiaj świętujemy, czy, tak jak niektórzy, kopiemy przydomowe ogródki, murujemy domy… Cóż! Świętować można na…

Dwa maratony w jeden dzień?
Rano byłem pobiegać, tak realnie… później zaś zasiadłem wygodnie na kanapie i wirtualnie przeniosłem się najpierw do Barcelony, a w godzinach popołudniowych do Nowego Jorku.

Jes(i)enne…
Niestety moje ukochane góry są daleko na południu, co wiąże się z tym, że trzeba ponieść znaczne koszty transportu, ale i zamieszkania. Póki co działam lokalnie. Dzisiaj kolejny trening z tygodniowego cyklu.

Bal Wszystkich Świętych
Bal Wszystkich Świętych. Jesteśmy zaproszeni. Wszyscy jesteśmy stworzeni do świętości, bez względu na nasze codzienne upadki… tak jest nasza droga.