Warmia i Mazury, przepiękne okoliczności przyrody. Być tam, choć na chwilę super sprawa. I z takim założeniem zapisałem się i pojechałem na bieg ultra. Warneland po raz trzeci.
Kategoria: Dzień za dniem, czyli kolejny wpis…

Jedni potrzebują psychoterapii…
Maj, po majówce, matura i bieganie, czyli taki misz-masz!

Masakra
Oj będzie się działo!!!

Osiem sekund…
Rtęć mnie zabija. Nie jako pierwiastek, ale jako słupek wskazujący wysokość temperatury. Rano było rześko. Lekkie śniadanko, potem do kościółka – dzisiaj Św. Józefa Rzemieślnika. Po powrocie przygotowania do wyjazdu. Wciągnąłem jeszcze dwie bułeczki z miodkiem, zapiłem kawą i zacząłem się przebierać do startu.

Sukces
To jest wolne miejsce, w którym nie wiem zupełnie co mam napisać. Może trzeba zacząć od początku? A może dalej pchać ten wózek?

Niepowodzenie.
Jak ja uwielbiam ten stan, kiedy mam poczucie dobrze wykonanej roboty… ale to nie dzisiaj, dzisiaj dopadła mnie proza życia, bylejakość, nos zwieszony na kwintę, ale z perspektywą ma lepsze jutro.