Poranna burza obudziła mnie dzisiaj. Burza i rzęsisty deszcz. Lało jak z cebra. Wstałem, żeby zmierzyć Madzi cukier – Magda odpoczywa od sensora, więc trzeba użyć nakłuwacza. Odzwyczaiłem się już od tego wynalazku. Za oknem deszcz, a na glukometrze 300! Zwiększyłem bazę na 150 % i podałem ½ jednostki insuliny. Powinno wystarczyć. No to kładę się do łóżka…Budzę się po trzech godzinach niemiłosiernie wyspany. Między czasie Magdy cukry jeszcze poszybowały w górę. Trzeba zmienić wkłucie i dodatkowo podać insu z Pena. Dodatkowe kłucie jest wystarczającym ostrzeżeniem, karą – musimy wszyscy dbać o glikemię. Trochę więcej ruchu, więcej regularności i może być całkiem dobrze. Magda, gdybym mógł się wybiegać za Ciebie, na pewno bym to zrobił. No dobra. Zrobię to! Wracam po raz kolejny do regularnego biegania, trenowania, zdobywania kolejnych szczytów. Dziś w planie szczyt Białochowski.
Biegnę z domu na drugą stronę DK55 w kierunku Białochowa i po 2-ch kilometrach zaczynam podbiegać. Kilometr podbiegu zakończony rozciąganiem. Zbieg i rozciąganie i takie trzy powtórzenia. W drodze powrotnej zbieram śmieci w ramach akcji #Zabierz5ZLasu #BądźDobrsu. Na poboczu śmieci plastikowe, szklane, papierowe aż się proszą o zabranie ich do domowego śmietnika. Dziś w kolekcji napój energetyczny, piwo bezalkoholowe i inne opakowania. Niniejszym czuje się spełniony: pobiegany i posprzątany. Można świętować. Jutro święto Wniebowzięcia NMP, albo jak kto woli Matki Bożej Zielnej o odpust w Mokrem. Miłego Świętowania.