Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni biegałem w lesie miejskim w Grudziądzu. Dzisiaj postanowiłem zmienić ten stan rzeczy i odwiedzić trasę parkrun. Parkrun to bezpłatne biegi z pomiarem czasu na dystansie 5 km. Od dwóch lat w Grudziądzu. To świetny sposób, żeby dobrze, aktywnie, na sportowo rozpocząć weekend. W naszej lokalizacji powstały jakieś zawirowania wokół osób, które koordynują cotygodniowe biegi. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i wróci na właściwe tory – szkoda byłoby tych, dwóch lat, ale przede wszystkim bezinteresownego zaangażowania ludzi dobrej woli – mam nadzieję, że koordynator na Polskę opamięta się. Tak więc zawiozłem Madzię do szkoły, zrobiłem szybkie zakupy podjechałem na parking przy rondzie Popiełuszki, przebrałem się i dalej hasać po lesie. W lesie jest przecudnie. Szczególnie gdy nadchodzi jesień i mamy słoneczny dzień. Las wybucha wówczas kolorami. Gdy słońca nie ma, barwy ulegają rozmyciu, spłaszczeniu, zacierają się. Dzisiejsza trasa, której częścią był parkrun, to 12k po lesie, wśród drzew gubiących liście, uciekających saren w pogodni za słońcem i cały czas pod wiatr. Las żyje. Nie tylko własnym zżyciem, ale życiem przebiegających, spacerujących, siedzących na ławkach ludzi. Na końcu i ja przysiadłem na ławce.Ponad godzinny bieg przewietrzył mnie, trochę zmęczył, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Teraz mogę iść do pracy.
