No właśnie tyle dni, dzień po dniu, mojej aktywności. Sam jestem ciekaw do dokąd to zmierza, jaki osiągnę cel. Czy to, co siedzi mi z tyłu głowy zrealizuję?
Dzisiejszy poranek mroźny. Nad Górami Łosiowymi zachodzi pomarańczowy księżyc. Dziarsko maszeruję przez Mokre. Z dnia na dzień świt przesuwa się coraz bardziej , dzięki czemu do domu wracam przy świetle naturalnym. Na dodatek dzień, w którym miało się wiele przeżyć, jest dłuższy od dnia, w którym nic się nie zmieniło. Tylko niska temperatura przypomina, że mamy jeszcze przedwiośnie.
W sobotę był dzień kobiet, wczoraj dzień mężczyzny i dzień drzemki w pracy. Ciekawe komu się przydarzyło przysnąć w tym czasie. Nie będę mówił, że nie miałem takiego epizodu, i owszem zdarzyło się kilka razy, kiedy to zmęczenie i niewyspanie wzięło górę. Obyło się bez bury od szefa, no i nic mi się nie przyśniło. Za to dzisiejsze majaki senne rozłożyły mnie na łopatki. Aż się obudziłem. Otóż jestem z rodziną w kościele, chyba w jakimś starym, z masywnymi dębowymi ławami. Dzieciaki są jeszcze małe, siadają z Agą w jednej z nich, a ja nie mogę się przecisnąć. Przez głowę przemknęła mi myśl – Jaki jestem gruby!!! Mówię do Agi, pójdę dookoła i do was się dosiądę. Jedyne szerokie przejście prowadziło za ołtarzem, więc idę tam. Na posadzce leżą grube dywany – oczywiście zahaczyłem o nie butem i wyłożyłem się jak długi. Podnoszę się z klęczek, a w moją stronę idzie Arleta L. i Kasia M. Obie trzymają gitary. Dziewczyny, co wy tu robicie? – Aaa, będziemy grały na mszy… Nadmienię tylko, że sytuacja jest totalnie absurdalna, bo dziewczyn nie widziałem przynajmniej z dziesięć lat, a w kościele to nigdy. Idę do rodziny, a na mojej drodze staje kotłujący się tłum. Adam 15 lat później tłucze się z chłopakami z liceum, ktoś go odciąga na bok, nie wiadomo skąd pojawia się karetka i zabiera go do szpitala. Jestem zdezorientowany, nie wiem co robić. Widzę pielęgniarkę z naszego mokrzańskiego Ośrodka Zdrowia o pytam, czy mogę jechać karetką. Oczywiście, że nie. Zadzwonimy do pana, co i jak, odpowiada przesympatyczna pani Terenia. Chcę zapisać na kartce numer telefonu, ale długopis nie pisze. Spokojnie, panie Karolu… no i obudziłem się.
Sen był tak realistyczny i dokładnie go zapamiętałem, a to mi się zdarza niezmiernie rzadko. Śmieliśmy się z Agą z tego przez cały ranek. No, a potem poszedłem pobiegać. No. I tyle na dziś.
