Za nie całą dobę będę już biegł. Emocje już są. Dopinam ostatnie rzeczy, pakuję się, sprawdzam czek listę. Pogoda na jutro zapowiada się z zachmurzeniami, temperatura odczuwalna początkowo -2, ale będzie rosła. Nie znoszę deszczu, cała reszta może być. Wczoraj bez treningu, dzisiaj w ramach porannego rozciągania umyłem samochód – przecież brudnym nie pojadę do stolicy. Agą z Magdą pojechały na korki, ja się przygotowuję, w południe zjemy obiad i w drogę. Pojadę A1, potem A2 prosto do hotelu. Zrobię sobie spacer i odbiorę pakiet, zjem kolację no i spać. Dzisiejsza noc będzie szybka. Śpimy o godzinę krócej. O godzinie 2:00 przestawiamy zegarki na 3:00 – tylko kto wytrzyma do tej drugiej nad ranem – hahaha.
Tymczasem odezwał się UltraŁoś, a właściwie zapowiedź drugiej edycji biegu. Pierwsza w zimowej aurze, a kolejna odsłona już we wrześniu – zasadniczo nie mam żadnych planów na wrzesień, więc… Zimą niestety nie pobiegłem – w tym samym dniu miałem zaplanowany inny start – Garmin Ultra Race w Gdańsku, no ale się rozchorowałem – i tyle przyszło mi z planowania. Może drugie podejście będzie bardziej szczęśliwe. Tak więc warto śledzić fanpage biegu, bo już nie długo zapisy. Ogóle to dziwny jest ten rok – wczoraj otrzymałem, jak pewnie wielu biegaczy, zaproszenie na nasz grudziądzki Bieg Malinowskiego – tradycyjnie na ten bieg była zarezerwowana ostatnia sobota września, a tu niespodzianka – 4 czerwca. Fajny, szybki bieg uliczny z atestowaną przez PZLA trasą na 10 kilometrów. W tej dacie jest konkurencja w postaci Biegu Papiernika w Kwidzynie. Przewaga Papiernika jest taka, że jest darmowy pakiet, a w Grudziądzu ceny zaczynają się od 60 zł za goły numer do 180 zł za wypasiony pakiet z koszulką, bluzą, kubkiem i innymi drobiazgami. Zacnie. Ale co tam, zapisałem się 🙂 – najwyżej zrezygnuję przez uiszczeniem zapłaty. Tak więc pierwsza połówka roku zapowiada się na bogato – to jest wyzwanie!